Cześć!
Znowu mam dla Was mają wnętrzarską ciekawostkę, mam nadzieję, że i tym razem przypadnie Wam do gustu!
Jeśli widzieliście ten post (klik) to wiecie, że w tym pomieszczeniu królują koty!
Naklejki na ścianę koty
Dlaczego w ogóle ponownie zdecydowałam się na koci motyw? I to jeszcze w sypialni? Odpowiedź jest prosta - BO LUBIĘ KOTY. To jest tak proste, że mówi wszystko samo za siebie. Budzić się z kocim ciężarem w nogach i z takimi dekoracjami to moje codzienne marzenie, które obecnie się spełnia.
Podoba mi się fakt, że te naklejki są bardzo dobrze wykonane - równo wycięte, krawędzie nie strzępią się, nie ma jakichś niedociągnięć jeśli chodzi o szczegóły. Dokładnie widać jaką pozycję przyjmuje każdy z kotów i właśnie to sprawiło, że skusiłam się na te naklejki.
Przyklejaliśmy je z pomocą poziomicy laserowej, aby jak najłatwiej było nam utrzymać poziom i przykleić naklejki równo. Myślę, że z tego zadania wywiązaliśmy się naprawdę dobrze i kotki są rozmieszczone równo.
Sam klej na początku trzymał dobrze, jednak po jakimś czasie ogonki i wąsy zaczęły się odklejać, a zainteresowane koty zaczęły trącać naklejki łapkami, co powodowało jeszcze większe odklejanie się dekoracji. Na to nie ma rady. Zawsze moglibyśmy przykleić naklejki na mocniejszy klej, ale wiem, że wtedy naklejki odchodziłyby razem z farbą - a tego chcę uniknąć.
Według mnie kolor czarny pięknie współgra z szarością i całość prezentuje się dobrze.
Lubicie takie drobne dekoracje u siebie, czy raczej nie zdecydowalibyście się na coś takiego? Macie jakieś kocie naklejki w sypialni lub innym pomieszczeniu? Dajcie znać!
0 komentarze