Kolejny wpis z serii Koci Spotted, to już piąty! Tutaj możecie znaleźć wszystkie części moich spotkań z przypadkowymi kotami. Wiecie, co sprawia mi największą radość? To fakt, że charakter każdego, KAŻDEGO kota jest inny. Jeden to ulubiony przytulak, inny ucieka na mój widok grze pieprz rośnie, kolejny nie ma czasu na poważne interakcje, bo ma do załatwienia jeszcze wiele poważnych kocich spraw.

Dzisiejszy kocur, które spotkałam sprawił, że wręcz się rozpływałam - tulił się, domagał pieszczot, miauczał a nawet wskoczył na moje kolana!

Tutaj na zdjęciu widać białego Maine Coona oraz obok, na dywanie, zwykłego dachowca. Maine Coon był baaaardzo, bardzo żywiołowy, ganiał inne koty (znają się, niektóre mieszkają razem, jak dowiedziałam się od właścicielki). Dachowiec nie był zainteresowany zdjęciami i poszedł jeść - następnym razem może uda mi się go sfotografować.


Zadbany, pięknie biały, wyprowadzany na podwórko bez szelek, czy smyczy. Czy się słuchał? Każdy kto ma Maine Coona wie, jakie one są. Udają, że nie słyszą, dopóki się ich nie przyłapie na próbie ucieczki - trochę jak z dziećmi.


Wszystkie koty, które spotkałam tego dnia były charakterystyczne. Jestem ciekawa, jak dogadują się, gdy w pobliżu nie ma człowieka.


A tutaj już niemal przyłapany na ucieczce. Właścicielka musiała po niego iść (w pobliżu jest droga, mogłoby być niebezpiecznie). Piękny dzień w otoczeniu pięknych kotów - tak można żyć :)