Cześć!
W te pochmurne dni potrzebujemy kilku rzeczy, aby przetrwać do wiosny:
- kubka ulubionej herbaty/ kawy z cynamonem/ gorącego kakao,
- grubego koca,
- ulubioną książkę/ e booka/ grę komputerową,
- kota na kolanach,
- ciepłych kapci!
I o tych kapciach będzie właśnie dzisiejszy wpis :)
Jak możecie się domyślić, kapcie dostałam w prezencie na Święta Bożego Narodzenia, ale dopiero dzisiaj zebrałam się, żeby napisać post, który ich dotyczy. Samo opisywanie kapci jest dość niezręczne, bo co można o nich tak naprawdę napisać?
Jakie są - wszyscy widzą. Dość miękkie, wypełnione w środku swojego rodzaju "puszkiem", à la wełną (?). Z tyłu lekko profilowane. Są ciepłe - i to jest w sumie najważniejsze. Spełniają swoją rolę w 100% i mam nadzieję, że posłużą mi jak najdłużej.
Nie widziałam nigdy wcześniej takich kapci i przyznam, że na początku wydawały mi się mega obciachowe - pomyślałam sobie, że to po prostu nietrafiony prezent. Po włożeniu ich na stopy wiedziałam, jak bardzo się myliłam. Stopa dobrze w nich leży, szew wydaje się być solidny, podeszwa fajnie amortyzuje chód - dla mnie bomba.
Mogłabym się spierać, czy to rzeczywiście kotek, czy może jakaś myszka, a może inny gryzoń? Ale umówmy się i zostańmy przy tym, że to kot, ok? :) Niebieskie oczy dodają mu charakteru!
Te kapcie idealnie współgrałyby z moimi skarpetkami w koty!
Co sądzicie o kocich kapciach? Obciach, czy coś, co musicie mieć w swojej kociej szafie?
0 komentarze